Odczytywanie czasu, za jaki coś się zdarzy, nie jest łatwe w astrologii horarnej. Aby na podstawie horoskopu pytania określić, kiedy coś nastąpi, musimy wziąć pod uwagę kilka różnych czynników.
Aby ocienić, za ile czasu coś się wydarzy, mierzymy:
- odległość między głównymi sygnifikatorami,
- ile Księżyc musi pokonać stopni, aby zrobić aspekt z głównym sygnifikatorem,
- odległość Księżyca do najbliższej osi lub wierzchołka domu,
- ile stopni Księżyc ma do pokonania przed wejściem do następnego znaku,
- w niektórych pytaniach koniec znaku nie jest przeszkodą, liczymy wtedy, za ile stopni dojdzie do uściślenia aspektu.
Znaki i domy, w których znajdują się główne sygnifikatory i Księżyc, powiedzą nam, kiedy coś się wydarzy i jaką rachubę czasu przyjąć:
Znaki kardynalne (Baran, Rak, Waga, Koziorożec) – szybko, najkrótszy czas.
Znaki stałe (Byk, Lew, Skorpion, Wodnik) – bardzo długo, najdłuższy czas.
Znaki zmienne (Bliźnięta, Panna, Strzelec, Ryby) – średni czas.
Domy kątowe (I, IV, VII, X) – szybko, najkrócej, sytuacja rozwija się dynamicznie.
Domy następujące (II, V, VIII, XI) – wolniej, trochę dłużej, trochę trzeba poczekać.
Domy upadające (III, VI, IX, XII) - najwolniej, bardzo długo, można nawet czekać latami, trudno określić, kiedy.
Najszybciej: planeta w znaku kardynalnym i w domu kątowym, np. Mars w Baranie w pierwszym domu.
Najwolniej: planeta w znaku stałym i w domu upadającym, np. Wenus w Byku w dziewiątym domu.
Ivy M. Goldstein- Jacobson w swojej książce Simplified Horary Astrology, o której pisałam już na blogu i bardzo ją polecam, podaje genialne wskazówki, jak określić czas. Zachwyciłam się prostotą i trafnością jej sformułowań. Przytaczam je w moim tłumaczeniu:
„Planety w znakach kardynalnych działają błyskawicznie, w znakach zmiennych niedługo, a w znakach stałych po pewnym czasie. W domach kątowych reagują jak najszybciej, w domach upadających po chwili, a w domach następujących, kiedy mogą lub kiedy znajdą się w pobliżu. Kombinacja znaku stałego i domu upadającego wskazuje, że coś się wydarzy, kiedy już wszyscy stracą nadzieję.”
[Ivy M. Goldstein- Jacobson, Simplified Horary Astrology, reprint z 1975 r., s. 71]
Im bardziej sytuacja jest skomplikowana i niepewna, tym więcej wskazówek co do czasu musimy w horoskopie znaleźć, aby prawidłowo odczytać odpowiedź. Kiedy jednak pytamy o prostą rzecz lub codzienną sytuację, czasami wystarczy jeden dobry aspekt, aby uzyskać odpowiedź. I to niekoniecznie między głównymi sygnifikatorami. Poniżej przedstawiam przykład takiego horoskopu horarnego.
Horoskop horarny: Kiedy przyniosą chleb? 5.03.2018 g. 22.22, Warszawa
Niecałe dwa miesiące temu miałam ciekawą „sytuację horarną”. Po warsztacie Angeli Cornish na temat solariuszy, który kończył X konferencję Polskiego Stowarzyszenia Astrologicznego, znalazłyśmy się w kilka osób w knajpie aby coś zjeść i pożegnać Angelę przed jej wylotem do Anglii. Zamówiłam dla mnie i Angeli ogromny zestaw przystawek, do którego podali tylko jeden mały koszyczek chleba. Po pewnym czasie domówiłyśmy u kelnera więcej chleba i zajęłyśmy się rozmową, jedzeniem i piciem wina. Za jakiś czas zorientowałam się, że chleba wciąż nie ma i pomyślałam, że obsługa o nas zapomniała. Siedziałyśmy w osobnej sali na tyłach knajpy, nie chciało mi się więc wstać i pójść do baru, aby wyjaśnić sytuację. Po kilku minutach zniecierpliwienia postawiłam horoskop horarny nas pytanie „Kiedy przyniosą chleb?” i zaczęłyśmy go razem interpretować. Angela tak jak ja specjalizuje się w astrologii horarnej, zapowiadało się więc ciekawie.
W horoskopie nas symbolizuje ascendent w znaku Skorpiona i Mars, który nim włada. Mars znajdował się w drugim domu w Strzelcu, w znaku zmiennym, co oznaczało, że bardzo już chciałyśmy ten chleb dostać. Obsługę symbolizuje szósty dom, który znajdował się w znaku Barana, i Mars, który nim włada. Ta sama planeta jako sygnifikator nas i kelnera to dobry znak i podstawa, aby mieć nadzieję, że kelner sobie przypomni o naszym zamówieniu. Optymizmem nie napawał Księżyc, który był w znaku swojego upadku w Skorpionie (czułyśmy się jak Księżyc wygnane z byczego królestwa: miałyśmy mnóstwo pysznego jedzenia, którego bez chleba nie dało się zjeść). Do tego był schowany w dwunastym domu. Idealnie obrazowało to naszą sytuację: byłyśmy w oddalonej salce na uboczu i obsługa o nas zapomniała.
Jednak nie ma co się martwić na zapas. Nie było to pytanie o sens życia, ale o prostą sprawę, więc niekorzystne położenie Księżyca nie jest aż tak istotne. O wiele ważniejsze w tego typu pytaniach jest, czy między głównymi sygnifikatorami jest aspekt aplikacyjny. Inaczej nie ma nadziei, że przyniosą zamówienie. Jako że Mars oznacza zarówno nas, jak i kelnera, szukamy aspektu między nim i Księżycem. Niestety Księżyc i Mars nie zrobią aspektu w znakach, w których się znajdują. Wizja dokończenia ogromnej tacy przystawek zaczęła się szybko od nas oddalać. Ale w horoskopie znalazłam jeden aspekt, który mógł uratować naszą sytuację. Księżyc robił czterostopniową aplikacyjną koniunkcję z ascendentem, co dawało dość solidne podstawy, żeby mieć nadzieję, że za 4 jednostki czasu chleb pojawi się na stole. W grę wchodziły oczywiście tylko minuty, bo knajpę zamykali za niecałe dwie godziny. Poza tym ile można czekać na kelnera? Stwierdziłam więc, że albo kelner pojawi się za 4 minuty, albo z dodatkowego chleba nici. Mimo że Księżyc znajdował się w znaku stałym i w domu upadającym, przyjęłam minuty, bo inna jednostka czasu była nierealna. Często trzeba kierować się zdrowym rozsądkiem, inaczej na podstawie horoskopu horarnego zaczniemy opowiadać niestworzone i nieprawdziwe historie. Oczywiście stopień wcześniej Księżyc zrobi sekstyl z Saturnem, ale nie był on głównym sygnifikatorem i mógłl tylko wskazywać na powód opóźnienia. Ledwie skończyłyśmy patrzeć w horoskop, zjawił się kelner z koszykiem chleba przepraszając, że tak długo mu to zajęło. Wywołało to przy stole salwy śmiechu. Okazało się, że przekazał zamówienie koleżance, która o wszystkim zapomniała.
Gdyby pytanie dotyczyło poważnej sprawy, sam aspekt Księżyca do osi nie wystarczyłby, żeby udzielić odpowiedzi twierdzącej. W tym przypadku na tak było też to, że ta sama planeta sygnifikowała nas i kelnera. I jeszcze raz w mojej praktyce potwierdziła się trafność charakterystyki czasu, jaką podała w swojej książce Ivy M. Goldstein- Jacobson. Księżyc był w znaku stałym i domu upadającym, dlatego kelner z chlebem pojawił się, kiedy już wszyscy stracili nadzieję.
Osoby zainteresowane astrologią horarną zapraszam na mój kurs internetowy "Astrologia horarna w praktyce", który odbędzie się od czerwca do września tego roku. Szczegóły tu i na stronie Warszawskiej Szkoły Astrologii.
Polecam też moją książkę do samodzielnej nauki astrologii horarnej "Astrologia horarna w praktyce, do kupienia w sklepmagiczny.pl lub telefonicznie pod numerem +48 600 218 488
Tagi: astrologia, horoskop, Izabela Podlaska, astrologia horarna, internetowy kurs astrologii horarnej