Uwaga! Ten wpis jest dla astrologicznych zapaleńców, którzy testują różne techniki astrologiczne na sobie i nie zawahają się ich użyć, gdy zajdzie taka potrzeba.
Kiedy ponad dwa tygodnie temu wyjeżdżałam do Anglii na konferencję Brytyjskiego Stowarzyszenia Astrologicznego (jak ten czas leci), z niepokojem zauważyłam, że tranzytujący Mars zbliża się do mojego imum coeli, które mam w znaku Lwa. Tranzyt Marsa po imum coeli nie należy do przyjemnych, bo dotyka miejsca w horoskopie, które symbolizuje bezpieczeństwo, spokój, domowe zacisze i miejsce, gdzie możemy odpocząć i zrelaksować się. W tranzycie na to miejsce Mars przynosi domowe kłótnie, problemy z sąsiadami lub z miejscem, w którym mieszkamy. Pod wpływem Marsa coś się zmienia, a my musimy szybko przystosować się do nowej sytuacji. A tego imum coeli nie lubi.
To nie są kafelki na moim tarasie, ale trzeba wiedzieć, jaki jest ideał. Azulejos, Lizbona 2012, fot. @ Izabela Podlaska-Konkel
Osie naszego horoskopu urodzeniowego zmieniają się, jeśli pojedziemy daleko na wschód lub daleko na zachód od miejsca naszego urodzenia. Londyn od Warszawy dzieli duża odległość, dlatego oś imum coeli – medium coeli przesuwa mi się tam ze znaku Lwa do znaku Raka. Było więc duże prawdopodobieństwo, że najbardziej uciążliwe efekty tego tranzytu mnie ominą. Jednak nie można uniknąć ich całkowicie (to uwaga dla tych sprytnych, którzy zamierzają uniknąć tranzytów Urana, Neptuna lub Plutona po osiach). Kiedy się relokujemy, tranzyty na urodzeniowe osie działają z mniejszą siłą i dotyczą spraw związanych z rodzinnym domem lub miejscem, w którym mieszkamy. Tranzyt Marsa należy do tych najlżejszych, bo trwa krótko – do czterech, pięciu dni. Tranzyty planet pokoleniowych (Urana, Neptuna i Plutona) trwają o wiele dłużej (od roku do trzech), dlatego relokacja w ich przypadku nie działa tak skutecznie, jak zrelokowany tranzyt Marsa.
Jaki tranzyt po imum coeli ma ten kot zwany przed domowników Myshem? Zdecydowanie Neptuna. fot. @ Izabela Podlaska-Konkel
Wracając do mojego tranzytu Marsa po urodzeniowym imum coeli. Nadeszły krytyczne dni (Mars w tranzycie działa już dwa dni przed zerowym aspektem) i nic się nie działo. Hotel super, obsługa świetna, zwiedzanie Londynu bez problemów, nic mnie nie wkurzało, ani nie wywoływało niepokoju. Kiedy Mars zrobił zerową koniunkcję z moim urodzeniowym imum coeli, coś się jednak wydarzyło. Niespodziewanie zadzwonił administrator osiedla, na którym mieszkam, aby omówić wymianę płytek na moim tarasie, które zostały uszkodzone podczas remontu elewacji. Z pozoru wydawałoby się, że nic nie powinno mnie martwić. Jednak tranzyt Marsa po urodzeniowym imum coeli ewidentnie musiał się zrealizować. Po kilku minutach rozmowy okazało się, że administrator pod pozorem dbałości o mój taras chce zniechęcić mnie do wymiany płytek, bo nieopatrznie kiedyś powiedziałam mu, że i tak zamierzam taras wyremontować i w miejsce kafelków położyć gres. Od razu skojarzyłam, że problem czwartodomowy (remont tarasu) rozładował tranzyt Marsa po moim urodzeniowym imum coeli. W Anglii nie odnotowałam żadnych tego typu problemów. Postawiłam na swoim i nie mam już popękanych płytek na tarasie. A wszystkich, którzy wątpią, że można uniknąć negatywnych skutków tranzytu dzięki relokacji, muszę zmartwić. Otóż można!
Tagi: astrologia, horoskop, Izabela Podlaska, relokacja, Mars, tranzyty, imum coeli